Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:181.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:15
Średnia prędkość:19.65 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:36.36 km i 1h 51m
Więcej statystyk

Sosnowiec - Kraków - podejście 2., cz. 2. (Olkusz - Kraków)

Środa, 22 lipca 2009 · Komentarze(0)
Rabsztyn - Troks - Braciejówka - Michałówka - Jangrot - Zadroże - Wielmoża - Skała - Cianowice Duże - Brzozówka - Przebysławice - Zielonki

Wyruszam dalej. Jest cieplej niż myślałem (upał), ale pedałuje równo. Trasa fajna, spokojna, choć trochę "pagurkowata".
Do Krakowa dojechałem bez większych problemów, problemy zaczęły się dopiero w mieście. Wjechałem od strony Białego Prądnika, zsiadłem z roweru i... stwierdziłem, że kompletnie nie wiem w którym kierunku jechać (ach ta moja orientacja w terenie :P), ale jakoś dałem radę (koniec języka za przewodnika).

Szczęśliwy dotarłem do zakładu, przenocowałem i następnego dnia wróciłem pociągiem do Mysłowic, a rower zostawiłem w Krk - przyda się na 3 tygodniach dyżuru, które czekają mnie w te wakacje.

Sosnowiec - Kraków - podejście 2., cz. 1. (Sosnowiec - Bukowno - Olkusz)

Wtorek, 21 lipca 2009 · Komentarze(0)
Wyprawa do Krakowa - podejście drugie - teraz MUSI się udać, czuję, że jestem skazany na sukces, więc wyruszam ;P

Trasa standardowa (na Sosinę, Bukowno i dalej do Olkusza).
Korzystając z okazji, odwiedzam Słonia i nocuję w szpitalu :) Brzmi tajemniczo? Sprawa jest prosta - Mariusz w tym czasie zastępował kapelana w olkuskim szpitalu - stąd tak nietypowe miejsce na nocleg)

Bukowno - w drodze do Olkusza © maacko

Sosnowiec - Kraków - podejście 1., cz. 2. (Bukowno - Olkusz - Rabsztyn...)

Czwartek, 2 lipca 2009 · Komentarze(0)
Po noclegu u Michała wyruszam w dalszą drogę do Krakowa.
Niestety, moja wyprawa skończyła się na Rabsztynie - złapałem gumę, o dalszej jeździe nie ma mowy.
Telefon do Skate'a i po kilku minutach przyjeżdża odsiecz (dzięki Bogu za przyjaciół i telefony komórkowe). Odkręcamy koło, pakujemy rower do samochodu i jedziemy do Poręby.
Poczęstowany domowym obiadem i czymś tam jeszcze ;) jedziemy na dworzec PKP do Wolbromia. Ja i mój poszkodowany staruszek wracamy do Sosnowca.