W taką pogodę nie można siedzieć w domu. Skończyłem wykłady i czym prędzej wsiadłem na rower. Fantastyczna pogoda, piękne widoki, czego więcej chcieć :)
Dzień 25 urodzin trzeba zrobić coś ciekawego :) Tuż przed wyjazdem z Krakowa przypomniałem sobie o Masie i pomyślałem, że muszę tam być! Koło 13 byłem w domu, zjadłem obiad, szybko doprowadziłem stary rower do stanu używalności i po kilku chwilach, w towarzystwie Łukasza jechałem z Masą.
...a było to tak: sobota, całkiem sporo wolnego czasu (który ostatnio jest towarem deficytowym) - postanowiliśmy z Adamem jak najlepiej go wykorzystać, czyli przejechać jak najwięcej km tego dnia. Zrealizowaliśmy plan odwiedzenia Kamedułów na Bielanach (po drodze zachaczyliśmu o Błonia, zobaczyć jak idą przygotowania do niedzielnych uroczystości). Podjazd strasznie mnie zmęczył (brrrr), ale potem było tylko lepiej.
następnym punktem programu była wizyta w Tyńcu (niedługo to chyba stanie się stały punkt moich Krakowskich przejażdżek :))
Dziś postanowiłem rozejrzeć się, jak Kraków przygotowuje się do niedzielnych uroczystości. Na Błoniach nic specjalnego - jeden telebim i tyle, za to im bliżej rynku, tym więcej policji (której obecność zmotywowała mnie do ultrapoprawnego zachowania na drodze). Obok wierzy ratuszowej stoi już scena, na której odbywała się próba do jutrzejszego requiem.
Wieczorna przejażdżka do Tyńca z Adamem. Wydawało mi się, że Tyniec już mi się przejadł, ale tym razem, ku mojemu zdziwieniu odkryłem dalszą część ścieżki rowerowej - cud, miód i pierożki (jak to zwykł mawiać Paweł ;)) - no po prostu autostrada rowerowa.
Biker Marcin wyciągnął mnie dziś jeszcze na krótką przejażdżkę w terenie. To było coś... niecodziennego :) Wymiękłem przy propozycji zjazdu z jednej z górek w Parku Schöna - to nie na moje nerwy. Ale przejażdżka była ciekawa - od tej strony nie znałem Sosnowca :)
Tego dnia zrobiłem 54.14 Km - największy dystans od początku sezonu :D
Dziś chyba jest najlepsza pogoda w tym tygodniu. Trzeba gdzieś się przejechać :) Poranny sms od Adama wyrywa mnie ze snu (planowałem wstać ciut później niż o 8.00 :P). Jedziemy nad Pogorię IV. Małe nieporozumienie co do miejsca spotkania, ale już po chwili jedziemy spod UM w DG w kierunku wcześniej ustalonym ;) - przy okazji mogłem trochę lepiej poznać Dąbrowę.
Nad Pogorią zamiana - jadę na kolażówce Adama - czad! - muszę sobię kupić kiedyś taki sprzęt ;D