Dziś nadszedł ostatni dzień moich okularów - oprawki nie wytrzymały próby czas. Rowerem udałem się do galerii krakowskiej, aby zamówić nowe okulary. Niestety muszę na nie czekać do 2o czerwca, wiec puki co jestem ciut ślepy :P
Niedziela, długie wyjście - udało mi się wyciągnąć Pawła do Parku Linowego. Super zabawa, ekstremalne warunki - dawno tak nie wypocząłem - zabawa była świetna :D
No właśnie tak się dziś czułem. Egzaminy, zaliczenia, ciągłe napięcie, brak ruchu. Mimo deszczu postanowiłem przejechać się choć na chwilę wzdłuż Wisły. Niestety z braku czasu i stopnia przemoczenia ubrań nie zajechałem za daleko, ale i tak ta chwila odpoczynku dała mi siłę do dalszej pracy. Po tym rowerowym doświadczeniu i wszystkich poprzednich mogę stwierdzić ze 100% pewnością, że jazda na rowerze to najlepszy antydepresant ;)
Dziś naszym celem był Tyniec i obserwacja zniszczeń dokonanych przez powódź. Okazała się, że nurt Wisły był miejscami tak silny, że zmiótł z powierzchni ziemi część ścieżki rowerowej (co oczywiście dla nas, dzielnych bikerów nie było żadną przeszkodą :)).
Kolejnym utrudnieniem (względnym) okazały się niezliczone ilości ślimaków na niektórych odcinkach ścieżki - brrr... nie cierpię zgrzytających skorup pod kołami :|
Dziś postanowiliśmy z Adamem wybrać się na Kopiec Piłsudskiego. Ze względu na ulewy w tym i zeszłym tygodniu zrezygnowaliśmy jednak z drogi przez Lasek Wolski. Droga na kopiec przyjemna, choć momentam (a jeszcze przyjemniejszy szybki zjazd :)) Niesamowite jak deszcz zmył cześć Kopca i ścieżek na szczyt. po zrobieniu kilku zdjęć postanowiliśmy się wybrać na plac zabaw tuż obok ;P