Plan był taki: okrążyć Pogorię IV, chwilę posiedzieć i powrót. Niestety brakło mi czasu :|, więc dojechałem do Pogorii III, posiedziałem chwilę nad wodą i wróciłem.
Trochę już przejechałem w tym sezonie, niestety bez licznika, więc jest to pierwszy wpis. Ile przejechałem do tej pory? trudno powiedzieć... byłem w Bukownie, Krakowie, Rabsztynie, Sławkowie, kila razy nad Sosiną i Pogoriami, przy kopcu Piłsudskiego w Krakowie (pozdro dla Franka ;)), no i jeszcze w kilku miejscach :). Od przyszłych wakacji pewnie pojawi się tu więcej wycieczkowych wpisów.
Oj to była wyjątkowa przygoda :P Fajna wycieczka. Dotarłem do kopca Piłsudskiego...
...no i postanowiłem przespacerować się na szczyt kopca...
...niestety gdy już chciałem wyruszyć w drogę powrotną okazało się, że nie mogę odpiąć roweru ze stojaka - zepsuło się zapięcie...
...po kilku godzinach dotarł do mnie Franek z dwoma młotkami i pilnikiem <lol>. Rower udało się odpiąć trzema uderzeniami młotka w zapięcie i szczęśliwie wróciliśmy do zakład samochodem x.Mariusza ;P
Wyprawa do Krakowa - podejście drugie - teraz MUSI się udać, czuję, że jestem skazany na sukces, więc wyruszam ;P
Trasa standardowa (na Sosinę, Bukowno i dalej do Olkusza). Korzystając z okazji, odwiedzam Słonia i nocuję w szpitalu :) Brzmi tajemniczo? Sprawa jest prosta - Mariusz w tym czasie zastępował kapelana w olkuskim szpitalu - stąd tak nietypowe miejsce na nocleg)