Wieczorna przejażdżka do Tyńca z Adamem. Wydawało mi się, że Tyniec już mi się przejadł, ale tym razem, ku mojemu zdziwieniu odkryłem dalszą część ścieżki rowerowej - cud, miód i pierożki (jak to zwykł mawiać Paweł ;)) - no po prostu autostrada rowerowa.
Biker Marcin wyciągnął mnie dziś jeszcze na krótką przejażdżkę w terenie. To było coś... niecodziennego :) Wymiękłem przy propozycji zjazdu z jednej z górek w Parku Schöna - to nie na moje nerwy. Ale przejażdżka była ciekawa - od tej strony nie znałem Sosnowca :)
Tego dnia zrobiłem 54.14 Km - największy dystans od początku sezonu :D
Dziś chyba jest najlepsza pogoda w tym tygodniu. Trzeba gdzieś się przejechać :) Poranny sms od Adama wyrywa mnie ze snu (planowałem wstać ciut później niż o 8.00 :P). Jedziemy nad Pogorię IV. Małe nieporozumienie co do miejsca spotkania, ale już po chwili jedziemy spod UM w DG w kierunku wcześniej ustalonym ;) - przy okazji mogłem trochę lepiej poznać Dąbrowę.
Nad Pogorią zamiana - jadę na kolażówce Adama - czad! - muszę sobię kupić kiedyś taki sprzęt ;D
Bardzo przyjemna, spacerowa przejażdżka nad Pogorię, w dobrym towarzystwie Oli :)
2 godziny spędzone na rowerze okazały się doskonałym antidotum na świąteczne zmęczenie (a jak się kładłem po obiedzie, myślałem, że na rower już sił nie starczy).
To był pierwszy wyjazd po kupnie butów do SPD. Fajna sprawa, mam poczucie jakbym był zespolony z rowerem.
Poniedziałkowy wieczór. Szybka decyzja - jedziemy z Adamem do Tyńca. Niestety ledwo wyjechaliśmy z zakładu, i coś zaczęło kropić. Obawiając się, że za daleko nie zajedziemy nie moknąc zdecydowaliśmy poprzestać na okrążeniu błoń. Gdy już zbliżaliśmy się do zjazdu na błonia padł pomysł, żeby podjechać na Kopiec Kościuszki, bo pogoda jeszcze nie jest taka zła. Jak już byliśmy na kopcu - może by tak przejechać się na Kopiec Piłsudskiego? :) Przeprawa przez Lasek Wolski (w wakacje ta trasa wydawała mi się gorsza; okazuje się, że jazda w terenie nie jest taka zła ;)). Na kopcu chwila przerwy, żeby uwiecznić tę chwilę...
...i wyruszyliśmy z powrotem. Drobne problemy z orientacją w terenie, ale po chwili byliśmy na błoniach. Jak sobie odmówić chociaż jednego okrążenia? Padł jeszcze pomysł, żeby jechać do Tyńca, ale trochę za późno było i obowiązki w zakładzie wzywały. Generalnie wycieczka bardzo udana, ciekawa i przedewszystkim spontaniczna, czyli na pełnym luzie :D
Super pogoda, 18 st., wreszcie można pojechać ciut dalej. Co tu dużo pisać, jechało się bardzo fajnie - po prostu frajda (dobrze, że nie uległem zmęczeniu i pojechałem). W Tyńcu krotki postój. Zamieniłem dwa słowa z Martą (zostałem napojony ;)) i ruszyłem dalej.